Pomysł przeznaczenia byłej koszarowej pralni na miejsce poświęcone historii miasta i 1 Pułku Strzelców Konnych zrodził się wiele lat temu w głowach osób, którym bliskie były kawaleryjskie tradycje pułku stacjonującego przed wojną w Garwolinie, jak również miłośnikom lokalnej historii. Rozmowy na ten temat co jakiś czas odżywały, a potrzeba znalezienia przestrzeni na gromadzenie historycznych pamiątek była wyrażana na różnych forach. Temat ten bardzo mocno związany jest z rodziną chorążego Narcyza Witczaka-Witaczyńskiego, który pozostawił po sobie niesamowicie bogatą spuściznę fotograficzną upamiętniającą lata 30. XX w. w naszym mieście. Skarby te przez wiele lat przechowywała córka chorążego – Barbara Witaczyńska. U kresu życia martwiła się, co stanie się z dorobkiem życia jej ojca. Ostatecznie spadkobiercy tego dziedzictwa przekazali je do Narodowego Archiwum Cyfrowego i stały się one własnością wszystkich Polaków. Zdjęcia te mogły wzbogacić nasze lokalne centrum tradycji i być skarbem, którego zazdrościłyby nam inne miasta. Nie stało się tak, bo nie było miejsca i instytucji, której można byłoby te zdjęcia przekazać.
To tylko jeden przykład, w jaki sposób pozbywamy się skarbów, w które nasza ziemia nadmiernie nie obfituje. Innym przykładem są prywatne kolekcje, które trafiają na śmietniki lub kończą w ogniu po śmierci ich właścicieli. Nasze miasto przeżyło zagładę w 1939 r. Wiele rzeczy spaliło się razem z domami jego mieszkańców. Zachowane pamiątki stanowią wartość nie tylko rodziny, której bezpośrednią dotyczą, ale mogą się stać cennym dziedzictwem wszystkich mieszkańców naszego miasta i powiatu. Wiele bardzo wartościowych zbiorów bezpowrotnie niszczeje dlatego, że nie ma gdzie ich przekazać. Liczba rzeczy mających wartość historyczną spada, bo nie ma się komu nimi zająć, nie ma ich gdzie zdeponować.
Pochodzę z rodziny, która we wrześniu 1939 r. i lipcu 1944 r. została pozbawiona całego swojego dobytku. Spaliły się wszystkie pamiątki po moich pradziadkach i dziadkach. Dzięki rodzinie, która przed wojną część rzeczy wywiozła z Garwolina, udało się odtworzyć drobną część tych rodzinnych skarbów. Zawsze jednak z zazdrością patrzę na tych, którym udało się zachować dokumenty, fotografie, przedmioty stanowiące przypomnienie przeszłości naszej małej społeczności. Nie wiem, czy wszyscy zdają sobie sprawę z tego, w jakich skarbów posiadaniu się znajdują. Trzeba stracić wszystko, żeby docenić znaczenie tych rzeczy.
W Garwolinie istnieje grupa ludzi, która pasjonuje się lokalną historią. Własnymi siłami kolekcjonuje od lat przedmioty z naszej przeszłości. Najlepszym przykładem może być kolekcja Wojciecha Szczegota związana z historią 1 Pułku Strzelców Konnych i Izba Regionalna Joanny Skwarczyńskiej prezentująca życie codzienne naszych kuśnierzy-rolników. Dzięki wysiłkowi tych i wielu innych osób możliwe jest organizowanie wydarzeń, w których historia miasta i okolic jest przedmiotem ciekawej oferty kulturalnej dla mieszkańców naszego miasta.
Wokół tematu historii można zgromadzić starych mieszkańców miasta, jak również młodzież i dzieci. Jest to temat, który interesuje ludzi mieszkających w mieście z dziada pradziada, jak również nowych mieszkańców. Dla tych ostatnich aktywność na tym polu jest szczególnie ważna, bo w ten sposób mogą zakorzenić się w nowym miejscu i poczuć, że są jego częścią. Jest to świetny temat umożliwiający integrację różnych środowisk ponad podziałami politycznymi, a także pole do edukacji nieformalnej. Do tego jednak potrzeba miejsca.
Pralnia jest symbolem długoletnich starań o przestrzeń dla ludzi, którzy na polu lokalnej historii chcieliby zrobić coś dla mieszkańców naszego miasta. Nasz bój o ten budynek jest walką o możliwość rozwoju grupy lokalnych pasjonatów, którzy mają nadzieję zarazić swoim hobby wiele osób lub przynajmniej stworzyć możliwość ciekawej rozrywki. Ze strony władz miasta słyszeliśmy obietnice przeznaczenia tego budynku, przynajmniej jego części, na działalność umownie nazwaną „historyczną”. Zimą 2021 r. dowiedzieliśmy się jednak, że z tych planów nic nie zostało i że miasto zamierza oddać ten budynek sądowi rejonowemu, jednocześnie nie starając się rozwiązać potrzeb historycznych mieszkańców naszego miasta. Z tego powodu nasze środowisko postanowiło wystąpić z wnioskiem o rozpisanie lokalnego referendum. W ciągu dwóch miesięcy 1711 garwolinian podpisało się pod wnioskiem o organizację referendum na temat dalszego przeznaczenia byłej koszarowej pralni. Oznacza to, że dla znacznej części mieszkańców Garwolina ten temat ma niebagatelne znaczenie. Liczymy na to, że te same osoby, a także inne, w dniu 11 lipca 2021 r. w lokalnym referendum potwierdzą, że ta idea jest dla nich bardzo ważna.
Pralnia to jeden z ostatnich zabytkowych budynków dawnych carskich koszar. Nie mamy w mieście takich dużo, nie mamy takich, które jeszcze nie są zagospodarowane. Oddanie sądowi rejonowemu pralni oznacza, że podzieli ona los budynku dowództwa 1 Pułku Strzelców Konnych – cały jego historyczny walor został usunięty, a jedyny ślad jego dawnego przeznaczenia zarastają krzaki.
Niektórym koszary kojarzą się wyłącznie z zaborami i rosyjską dominacją. My widzimy to trochę inaczej. 131 lat temu zaczęto budować pod Garwolinem murowane osiedle. Dla drewnianego „miasta z widokiem na wieś” był to niesamowity skok cywilizacyjny. Nigdy wcześniej w tak krótkim czasie nie powstało w mieście tyle murowanych budynków. Dzięki tej inwestycji w nasze senne miasteczko wlało się trochę więcej energii, a ten i ów nieźle się na tym wzbogacił.
Rosjanie nie byli mile widziani w Garwolinie, a zwłaszcza ich wojsko, ale budowa koszar zakończyła uciążliwą konieczność kwaterowania wojska w prywatnych mieszkaniach. Rosjanie pomimo ulokowania pułku dragonów pod miastem czuli się na naszej ziemi mniejszością, izolowaną przez lokalną społeczność. Nie zakorzenili się u nas, nie zostawili nam w spadku żadnej cerkwi, którą trzeba byłoby rozbierać po odzyskaniu niepodległości (nie liczymy stołówki koszarowej przerobionej na salę modlitw). Można wymienić tylko kilku Rosjan, którzy wtopili się w nasz krajobraz i zostali z nami po I wojnie światowej. Wiązanie koszar tylko z historią zaborcy to duża przesada.
Po odzyskaniu niepodległości do koszar sprowadzono polską kawalerię, którą mieszkańcy miasta przyjęli z wielką gościnnością i troską. Relacje pomiędzy wojskiem a mieszkańcami miasta zupełnie się zmieniły. Wrogość i separację zastąpiły podziw i uznanie. Na pierwszą wspólną Wielkanoc mieszkańcy miasta ugościli strzelców konnych święconką i dużą liczbą jaj. Ufundowali temu pułkowi sztandar, w zamian otrzymując znak pułkowy. 200-lecie carskiego pułku dragonów w 1909 r. odbywało się bez udziału polskiej społeczności.
Dla garwolaków 1 Pułk Strzelców Konnych to było wojsko, które wywalczyło niepodległość. Jego dowódcy i podoficerowie walczyli na frontach I wojny światowej, zdobywając swoje doświadczenie w boju i opłacając je własną krwią. Jak za dotknięciem różdżki dawne carskie koszary stały się schronieniem naszych żołnierzy. Wszyscy się cieszyli, że te koszary już są. To był dom polskiego żołnierza, przygotowującego się do obrony Ojczyzny. To było miejsce, gdzie odbywała się cywilizacyjna misja kształcenia niepiśmiennych chłopów w wartościowych obywateli. Praca, jaką wykonywano w 1 Pułku Strzelców Konnych, jest nie do przecenienia.
Po II wojnie światowej wojsko wyprowadziło się z koszar. Dawne budynki koszarowe oddano do wykorzystania cywilnym resortom. Przed wszystkim dało to możliwość nowych mieszkań, które w spalonym mieście były na wagę złota. Pozostałe budynki przeznaczono na cele biurowe, handlowe i magazynowe. Każda dodatkowa przestrzeń pod dachem miała bardzo duże znaczenie i starało się o nią wiele instytucji. Ci, co się tam dostali, czuli się wybrańcami losu. Oddanie koszar miastu rozwiązało wiele problemów. Było jak wybawienie.
W koszarach dorastało już niejedno pokolenie garwolaków. Czekamy na ich opowieści o dzieciństwie z widokiem na ceglany mur. Oni napiszą kolejny rozdział tej dzielnicy Garwolina.
Drogi Czytelniku, jeśli nie jest Ci obojętne, w jaki miejscu mieszkasz, jeśli uważasz Garwolin za swoje miejsce na Ziemi, to idź 11 lipca 2021 r. do urn wyborczych i oddaj swój głos w referendum.
Anna Ogonowska
Prezes Fundacji Koszary – Przywróćmy Pamięć